Ciężko zachować pełną powagę i obiektywizm po takim spotkaniu. Antares Zalasewo uległ w meczu wyjazdowym drużynie KS 1999 Łopuchowo 2:5 (2:3) - ta potyczka pokazała, jak wiele jeszcze pracy przed zespołem z Zalasewa.
Jednak należy rozpocząć od tematu, który będzie się przewijał wielokrotnie przez niniejszą relację. Niezrozumiałe jest wyznaczenie takiego sędziego na spotkanie tej wagi w ligowej tabeli. Arbitra kompletnie niedoświadczonego, ignorującego swoich doświadczonych kolegów na liniach, nie znającego przepisów gry lub też absurdalnie je tłumaczącego, próbującego budzić grozę, aby utrzymać autorytet boiskowy, co i tak poprzez szereg kompletnie niezrozumiałych decyzji było skazane na porażkę. Należy podkreślić, że na sędziego mocno narzekali również zawodnicy gospodarzy, wspominając jego poprzednie doświadczenia z drużyną z Łopuchowa. Pozostaje tylko życzyć sobie i innym zespołom, aby ów arbiter gwizdał ostatni raz na jakimkolwiek poziomie, gdyż określenie słaby stanowiłoby olbrzymią nobilitację dla tego Pana.
Przechodząc do spotkania, od pierwszych minut gospodarze starali się prostymi środkami przejąć kontrolę boiskowych wydarzeń. Dużo gry w bocznych sektorach, gdzie szybcy skrzydłowi dorzucali futbolówkę, szukanie długiej piłki na napastników - to była koncepcja łopuchowian na to spotkanie. Pierwszą połowę zalasewianie toczyli pod wiatr i pod słońce, co okazało się tragicznym w skutkach pomysłem. Antares starał się odpowiadać na grę gospodarzy swoim stylem. Dużo krótkich podań, budowanie akcji od tyłu i szukanie ofensywnych rozwiązań. Niestety, to Łopuchowo pierwsze mogło cieszyć się z trafienia - walkę o długą piłkę przegrał Adamski, sytuację sam na sam wybronił jeszcze Smykowski, ale przy dobitce był bez szans. W międzyczasie fantastyczną sytuację dla Antaresu wykreował Lutomski, który był ewidentnie wycięty w polu karnym - mimo sygnalizacji faulu, a w konsekwencji rzutu karnego, sędzia nakazał grać od bramki... Jednak stosunkowo szybko udało się wyrównać "bordowym" - przebitkę wygrał Kramer, wycofał do Lutomskiego, a ten fantastycznym uderzeniem zza pola karnego skierował piłkę do siatki. Antares zaczął przeważać, ale nic z tego konkretnego nie wyniknęło. Najlepszą sytuację zmarnował Marciniak, który przestrzelił z kilku metrów, po wstecznym podaniu od Białacha. Następnie rzut rożny wykonywali gospodarze. Adamski próbował wybić piłkę głową, zawodnik Łopuchowa złożył się do przewrotki i kopnął w twarz zawodnika Antaresu. Sędzia w tym czasie musiał podziwiać okoliczne włości, gdyż kolejny raz, pomimo wskazania bocznego arbitra i sytuacji oczywistej, nie odgwizdał przewinienia. Piłka spadła pod nogi gracza rywali i było 2:1. Jednak Antares nie poddawał się i kolejny raz odrobił straty. Bączyk przedarł się w pole karne, oddał mocny strzał, piłka odbiła się od słupka wprost do Lutomskiego, który został tak ewidentnie sfaulowany, że tym razem sędzia musiał dostrzec przewinienie. Pewny strzał Nazarevicha i mieliśmy 2:2. Niestety pod sam koniec pierwszej połowy fatalnie obciął się Marciniak, a zawodnik gości przelobował Smykowskiego - 3:2 i tak też zakończyła się pierwsza część gry.
Druga połowa to zupełnie inne oblicze obu zespołów. Łopuchowo cofnęło się do głębokiej obrony i starało się wykorzystać swoje sytuacje grając z kontry. Natomiast Antares rzucił się do ataku - niestety bezowocnie. Pierwsze piętnaście minut po wznowieniu gry to była miażdżąca przewaga gości, ale bez jej udokumentowania. Liczy się jednak to co w sieci, stąd taki a nie inny wynik - organizacja gry totalnie się posypała po brutalnym wejściu w Lutomskiego - od tyłu, wyprostowana noga, prosto w nogi. Ewidentną czerwoną kartkę sędzia zamienił na żółtą, argumentując i tu cytat: "Tak, to była prosta noga i od tyłu, ale na żółtą"... Pomijając już sytuacje przerwania obiecującej kontry gospodarzy przez zwykły brak sprawności i wykreowanie bardzo dobrej szansy gospodarzom... Od tego momentu zawodnicy Antaresu skupili się na walce z arbitrem, a nie z przeciwnikiem, piłki w Łopuchowie uciekały, a czasu było coraz mniej. Na domiar złego drugą żółtą kartkę ujrzał Lutomski - to były jego kartkowane przewinienia numer 4 i 5 w tym sezonie, co oznacza pauzę w następnym spotkaniu. Gospodarze umiejętnie wybijali z rytmu zalasewian, którzy nie potrafili sobie wykreować stuprocentowych sytuacji - najczęściej brakowało tego ostatniego podania, czy celnego strzału; a w samej końcówce dobili Antares - przy wrzutce z boku Wójcik udał się na grzyby zamiast kryć zawodnika rywali i Łopuchowianie prowadzili już 2:4. W doliczonym czasie gry sędzia najpierw podarował gościom rzut wolny, a następnie w jego konsekwencji wyczarował rzut karny, co spotkało się już tylko z uśmiechami politowania z obu stron. 5:2 i 3 punkty zostały w Łopuchowie.
Drużynie KS Łopuchowa gratulujemy zwycięstwa, byli dzisiaj skuteczni i konsekwentni i tą postawą zdobyli komplet punktów. Niech nasza krytyka arbitra nie zamaże obrazu spotkania - arbiter był bardzo słaby, ale Antares także nie pokazał tego co potrafi. Drużyna z Zalasewa jest bardzo chimeryczna w tym sezonie. Wobec tego wydaje się, że kluczem do sukcesu będzie ustabilizowanie formy i dobra postawa przez cały mecz w każdym kolejnym spotkaniu.
W obecny weekend pauzujemy i przyglądamy się rywalom - już za tydzień zmierzymy się w Kiszkowie z Wełnianką!